Na świecie wiosna, a ja wczoraj zachwycałam się barwami jesieni.  Dostałam do obejrzenia mojego „kociołka” po składzie i „zawiesiłam się” na jednym zdjęciu. Zrobiłam je dawno temu w miejscu, które widziałam wtedy po raz pierwszy.  Było oblane złotem. Kąpało się w słońcu. Niby zwykłe miejsce, a tamtego dnia niezwykłe. I takie zapisało się w pamięci. Wracaliśmy tam kilka razy, a ja zawsze mam przed oczami ten pierwszy obraz. Wspomnienia chyba rządzą się własnymi prawami, a może tylko te moje jakieś takie krnąbrne? Dziś wracam do rzeczywistości.

kwiaty (2)

I kolejny film z tańczącymi kelnerami. Miałam ochotę napisać z serii „Tańczący kelner”, ale nie, serii nie będzie, choć niewykluczone, że jacyś kelnerzy jeszcze się pojawią. 🙂