Mój laptop od dłuższego czasu zdecydowanie odmawiał współpracy. Ostatnio pokazywał komunikaty namawiające do bezpłatnej zmiany systemu na nowszy. Ten stary „za chwilę” nie będzie aktualizowany/naprawiany – grzecznie mnie informowano. No i mam Windowsa 10. Poczytałam to i owo i zwróciły moją uwagę powtarzające się rady dotyczące ustawień prywatności. Przyznam, że nigdy wcześniej nie zwracałam na nie szczególnej uwagi. Dopiero teraz odkryłam, że system i niektóre aplikacje korzystają z kamery i mikrofonu.  W jakiejś chmurze firma gromadzi zarejestrowany głos i obraz. I poczułam się dziwnie… Czy istnienie Orwell’owskiego Wielkiego Brata stało się faktem? Wyobraziłam sobie, że laptop przesłał gdzieś tam fragmencik mojej osobistej rozmowy, a może nagrał moment, gdy z rozwianym włosem stukałam w klawisze, pewna, że nikt mnie nie widzi?… Nie najlepiej mi ze świadomością, że taka ingerencja w prywatność jest możliwa.  Nie przekonują mnie argumenty o zachowywaniu anonimowości. Nie przemawiają do mnie argumenty o konieczności rejestrowania głosów czy zdjęć użytkowników Windowsa (myślę nawet, że znaczna część ludzi o tym nie wie i nie dokonuje zmian w ustawieniach, uniemożliwiających systemowi korzystanie z mikrofonu i kamery). Rozwojowi technologii mówię: tak, ale czy nie powinny istnieć wyraźne granice?

***

W świecie Orwell’a „Teleekran służył równocześnie za odbiornik i nadajnik, dostatecznie czuły, żeby wychwycić każdy dźwięk głośniejszy od zniżonego szeptu. (…) Nikt oczywiście nie wiedział, czy w danym momencie jest obserwowany. Snuto jedynie domysły, jak często i według jakich zasad Policja Myśli prowadzi inwigilację. (…)

Na każdym piętrze, na wprost drzwi windy, spoglądał ze ściany plakat z ogromną twarzą. Była tak namalowana, że oczy mężczyzny zdawały się śledzić każdy ruch przechodzącego. WIELKI BRAT PATRZY, głosił napis u dołu plakatu. (…)”

Z okna swego mieszkania Winston widział wyraźnie trzy hasła Partii, wymalowane starannie na białej fasadzie Ministerstwa Prawdy: WOJNA TO POKÓJ / WOLNOŚĆ TO NIEWOLA / IGNORANCJA TO SIŁA. (…)

Książka „Rok 1984” została opublikowana w 1949 roku i zadziwia mnie jak bardzo jest aktualna. Brzmi jak ostrzeżenie, uświadamia jak łatwo przekroczyć granice, jak tragiczne mogą być skutki manipulacji, której jest tak wiele w dzisiejszej rzeczywistości.

***

I jeszcze, na koniec „dwa” słowa i jeden obraz. Cały czas śledzę kolejne kroki „kociołka” i czekam na egzemplarze autorskie, bo na razie tylko na zdjęciach widziałam moje papierowe dziecko. 🙂

A4.fo2

Fragmenty książki, opis, opinie, informacje o dostępności